Dzisiaj, 2 lata od przeżycia przygody życia; dzisiaj, kiedy skończyłam robić album ze Stanów (😅), zorientowałam się, że...
NA BLOGU POLKA Z MIAMI, NIE MA POSTU O MIAMI!!!!! 😅😅😅😅😅
Co prawda napisałam post motywacyjny w
autobusie powrotnym do campu, ale nigdy nie dopisałam nic (!) o atrakcjach
turystycznych! Szok! Ale jestem Wakuła! :D
A więc
do Miami pojechałam na 3 dni, 3 dni przed zakończeniem pracy. Umówiłam się tam
z Piotrem, z którym miałam podróżować później po Stanach, a on umówił się z
innymi ludźmi więc było nas dużo ;) Nasz hotel był blisko Miami Beach, miał
świetny standard i gromadził w sobie mnóstwo ludzi z różnych krańców świata,
więc miodzio ;)
Jeśli
chodzi o samo zwiedzanie:
Miami
nie jest jakoś strasznie napakowane atrakcjami turystycznymi, nie mniej jednak
uważam, że nie powinno się nigdy pominąć Miami w swoich planach turystycznych. Jest
naszpikowane kontrastami, co jest z resztą cechą charakterystyczną większych
miast. Z jednej strony mamy dzielnicę biznesową Miami Business District z jej
ogromnymi wieżowcami, prywatne wielkie jachty zacumowane przy prywatnych
wyspach z bajecznymi willami wartymi .. uff… dużo. Z drugiej strony- biedne
dzielnice emigrantów z Ameryki Południowej, stoiska gdzie suszy się tytoń na
cygara, i jest tak… swojsko, normalnie. Miami wciąż się udoskonala, wciąż
dobudowuje się wieżowce, mosty i wszelką architekturę, i spacerując- naprawdę
widać tu dolary ;)
REJS PO
ZATOCE BISCANE BAY
To była
pierwsza rzecz jaką zrobiliśmy w Miami. Tutejsze firmy oferują wiele
rodzajów rejsów, ale my wybraliśmy ten najbardziej popularny, ale zarazem
wydający się najbardziej ciekawy. Statek rejsu ‘Millioners Row’ miał płynąć
wśród prywatnych wysp znanych, sławnych i bogatych Amerykanów, a właściwie ich posiadłości letnich, w których
spędzają kilka dni w roku. Co ciekawe,
nie da się tych posesji zobaczyć z lądu, ponieważ są one pilnie strzeżone i
bardzo skrupulatnie odgrodzone. Niektóre domy można wynająć za plus minus 75 tys.
$ miesięcznie.
W drodze
do zatoki, mija się Port Miami, przy którym zawsze stoi zacumowany jakiś
statek- hotel; chociaż słowo ‘jakiś’ nie znajduje tu przełożenia na stan
faktyczny. To są ogromne, luksusowe
hotele na wodzie.
CENTRUM
MIAMI
Miami
można całkiem za free zwiedzać z kolejki magnetycznej. 11- minutowa trasa
okrąża ścisłe centrum miasta. Szczerze mówiąc, nie pamiętam już czy jechałam
nią czy nie :D Chyba tak, i chyba było ciemno.. ;) To co jako pierwsze rzuca
się w oczy, to luksusowe i nowoczesne wieżowce. Znalazłam tam też swoją starą
dobrą kawiarnię ze Starego Miasta- Aromę, nie mogłam posiąść się z radości więc
przysiadłam na kawę :D
Centrum
Miami znajduje się rzut beretem od MIAMI SOUTH BEACH. I jako, że nasz hotel był
naprawdę w samym środku, między jednym a drugim, udawało nam się tam być dość
często, o różnych porach dnia i nocy ;)
Z resztą
będąc jeszcze w Polsce i dopiero myśląc o założeniu bloga Polka w Miami,
po głowie krążyły mi te piękne zdjęcia od wujka Googla, z napisem Welcome to
Miami Beach ;)
(I tak
jak w NYC spotkałam Jennifer Lopez, tak w Miami spotkałam zwycięzcę tureckiego
Idola. Zawsze coś! ;) )
W tym
miejscu jest wszystko, to bez wątpienia serce całego Miami. Eleganckie sklepy,
galerie lokalnych artystów, restauracje wszelkiej maści, ale wszystkie raczej z
tych luksusowych, całe zatrzęsienie klubów i lokali nocnych, a naprzeciwko?
Krystaliczna woda Oceanu Atlantyckiego.
Mówiąc naprzeciwko mam na myśli główną ulicę Ocean Drive, którą idzie
się prawie godzinę, i która skupia wszystkie te obiekty właśnie.
Z czego
jeszcze słynie plaża na South Beach?
Ano z
kolorowych budek ratowników, które tak często widać w wielu amerykańskich
filmach. (Miami Vice np.)
DZIELNICA
KUBAŃSKICH IMIGRANTÓW
To
najbardziej egzotyczna część Miami, aczkolwiek znajduje się na przedmieściach.
Jedną z popularniejszych dzielnic jest Little Havana. Wchodząc do niej ma się
wrażenie, że właśnie opuściło się Miami i weszło w całkiem inny świat.
Dosłownie. Kolorowe napisy na murach (na murach, gdzie Miami to głównie szklane
wieżowce), niestrzeżone dawno trawniki (gdzie Miami wygląda jak spod linijki),
a do tego latynoska wersja Hollywood Blvd- ulicy z gwiazdami.
Jedno co
o Kubańczykach mogę powiedzieć z całą pewnością- wyborna kawa -kubańskie con
leche i wyborne cygara ;))))