sobota, 31 marca 2018

Rozdział Ostatni- Miami ;))))


Dzisiaj, 2 lata od przeżycia przygody życia; dzisiaj, kiedy skończyłam robić album ze Stanów (😅), zorientowałam się, że...


NA BLOGU POLKA Z MIAMI, NIE MA POSTU O MIAMI!!!!!  😅😅😅😅😅


Co prawda napisałam post motywacyjny w autobusie powrotnym do campu, ale nigdy nie dopisałam nic (!) o atrakcjach turystycznych! Szok! Ale jestem Wakuła! :D




           A więc do Miami pojechałam na 3 dni, 3 dni przed zakończeniem pracy. Umówiłam się tam z Piotrem, z którym miałam podróżować później po Stanach, a on umówił się z innymi ludźmi więc było nas dużo ;) Nasz hotel był blisko Miami Beach, miał świetny standard i gromadził w sobie mnóstwo ludzi z różnych krańców świata, więc miodzio ;)

Jeśli chodzi o samo zwiedzanie:
Miami nie jest jakoś strasznie napakowane atrakcjami turystycznymi, nie mniej jednak uważam, że nie powinno się nigdy pominąć Miami w swoich planach turystycznych. Jest naszpikowane kontrastami, co jest z resztą cechą charakterystyczną większych miast. Z jednej strony mamy dzielnicę biznesową Miami Business District z jej ogromnymi wieżowcami, prywatne wielkie jachty zacumowane przy prywatnych wyspach z bajecznymi willami wartymi .. uff… dużo. Z drugiej strony- biedne dzielnice emigrantów z Ameryki Południowej, stoiska gdzie suszy się tytoń na cygara, i jest tak… swojsko, normalnie. Miami wciąż się udoskonala, wciąż dobudowuje się wieżowce, mosty i wszelką architekturę, i spacerując- naprawdę widać tu dolary ;)


REJS PO ZATOCE BISCANE BAY
To była pierwsza rzecz jaką zrobiliśmy w Miami. Tutejsze firmy oferują wiele rodzajów rejsów, ale my wybraliśmy ten najbardziej popularny, ale zarazem wydający się najbardziej ciekawy. Statek rejsu ‘Millioners Row’ miał płynąć wśród prywatnych wysp znanych, sławnych i bogatych Amerykanów, a  właściwie ich posiadłości letnich, w których spędzają kilka dni w  roku. Co ciekawe, nie da się tych posesji zobaczyć z lądu, ponieważ są one pilnie strzeżone i bardzo skrupulatnie odgrodzone. Niektóre domy można wynająć za plus minus 75 tys. $ miesięcznie.

W drodze do zatoki, mija się Port Miami, przy którym zawsze stoi zacumowany jakiś statek- hotel; chociaż słowo ‘jakiś’ nie znajduje tu przełożenia na stan faktyczny.  To są ogromne, luksusowe hotele na wodzie.


CENTRUM MIAMI
Miami można całkiem za free zwiedzać z kolejki magnetycznej. 11- minutowa trasa okrąża ścisłe centrum miasta. Szczerze mówiąc, nie pamiętam już czy jechałam nią czy nie :D Chyba tak, i chyba było ciemno.. ;) To co jako pierwsze rzuca się w oczy, to luksusowe i nowoczesne wieżowce. Znalazłam tam też swoją starą dobrą kawiarnię ze Starego Miasta- Aromę, nie mogłam posiąść się z radości więc przysiadłam na kawę :D

Centrum Miami znajduje się rzut beretem od MIAMI SOUTH BEACH. I jako, że nasz hotel był naprawdę w samym środku, między jednym a drugim, udawało nam się tam być dość często, o różnych porach dnia i nocy ;)

Z resztą  będąc jeszcze w Polsce i dopiero myśląc o założeniu bloga Polka w Miami, po głowie krążyły mi te piękne zdjęcia od wujka Googla, z napisem Welcome to Miami Beach ;)
(I tak jak w NYC spotkałam Jennifer Lopez, tak  w Miami spotkałam zwycięzcę tureckiego Idola. Zawsze coś! ;) )

        W tym miejscu jest wszystko, to bez wątpienia serce całego Miami. Eleganckie sklepy, galerie lokalnych artystów, restauracje wszelkiej maści, ale wszystkie raczej z tych luksusowych, całe zatrzęsienie klubów i lokali nocnych, a naprzeciwko? Krystaliczna woda Oceanu Atlantyckiego.  Mówiąc naprzeciwko mam na myśli główną ulicę Ocean Drive, którą idzie się prawie godzinę, i która skupia wszystkie te obiekty właśnie.

Z czego jeszcze słynie plaża na South Beach?
Ano z kolorowych budek ratowników, które tak często widać w wielu amerykańskich filmach. (Miami Vice np.)



DZIELNICA KUBAŃSKICH  IMIGRANTÓW
To najbardziej egzotyczna część Miami, aczkolwiek znajduje się na przedmieściach. Jedną z popularniejszych dzielnic jest Little Havana. Wchodząc do niej ma się wrażenie, że właśnie opuściło się Miami i weszło w całkiem inny świat. Dosłownie. Kolorowe napisy na murach (na murach, gdzie Miami to głównie szklane wieżowce), niestrzeżone dawno trawniki (gdzie Miami wygląda jak spod linijki), a do tego latynoska wersja Hollywood Blvd- ulicy z gwiazdami.


Jedno co o Kubańczykach mogę powiedzieć z całą pewnością- wyborna kawa -kubańskie con leche i wyborne cygara ;))))


Serio, nie mam pojęcia jak ja mogłam odwalić coś takiego i nie napisać o Miami NIC, ale w sumie fajnie było po dwóch latach tam mentalnie wrócić i tego posta dla Was zrobić! Obym tylko z tego rozpędu nie wsiadła zaraz w samolot! :D 

I oto zdjęcia- miłego odbioru Misie Pysie :* <3

















































sobota, 19 grudnia 2015

ROZDZIAŁ XVI- New York City, czyli życie w "biegnącym" mieście





Do Nowego Jorku przyleciałam z Los Angeles i miał to być mój ostatni punkt przed powrotem do Polski :)


NYC to miasto wiecznie w ruchu. Je się w drodze, w drodze odmiawia się poranne modlitwy, wykonuje zaległe telefony bez przykładania komórki do ucha (szczyt lenistwa!) W NYC nie stoi się nawet na czerwonym świetle. Nie ma na to czasu. Tych świateł jest za dużo. Wszędzie czerwone. Ulice ponumerowane są według kolejności od 1 do X i dzielą się dodatkowo na wschodnie, zachodnie itd.  Po 15tej ulicy zaczęłam przechodzić jak miejscowi. I poczułam się jak miejscowi. Biegałam wśród nich, chociaż nie moglam wyglądać jak oni- światowi, eleganccy, same wilki z Wall Street. Ja, Wakuła, z przespanym makijażem, w dresie i z wielkim aparatem na szyi. :D
Ale i tak zaskoczył mnie. 
Tak kurcze pozytywnie, że 3 dni to tylko kropla w tym morzu rzeczy, które mogłabym tam robić. 
i PS. to właśnie w NYC wpadłam na Jenifer Lopez o czym pisałam na facebooku. Ot tak, jedzącą hamburgera w barze. :D


Więc tak, zwiedźcie ze mną magiczne NYC!!!!!



Takie widoki uwielbiam a w samolotach czuje się jak w domu :) Tutaj już podgląd na NYC z lotu ptaka :)


Po locie zasłużyłam na kaworegenerację i reset :) A po resecie już tylko zwiedzanie, bo nic Wakuły nie zatrzyma w drodze na szczyt. Pomimo tych wszystkich przeszkód, które napotkałam jadąc do NYC, pomimo płaczów i lamentów, komplikacji, braku noclegu... Nic, nic mnie nie powstrzymało od tupnięcia nogą, pokonania przeciwności losu i zrealizowania planu! Ale już wiemy, ten typ tak ma :)



Ok, zaczynamy zwiedzanie.
Samotne (w przeciwieństwie do innych miast) zwiedzanie.


Jako że mieszkałam na Brooklynie, rzut beretem od Mostu Brooklińskiego, to od niego zaczęłam swoje zwiedzanie. Jedną z główniejszych atrakcji i zarazem jeden z symboli Nowego Jorku. 

M O S T   B R O O K L I Ń S K I 
Co o nim mówi wujek Google?

Brooklyn Bridge to jeden z najstarszych i największych mostów wiszących na świecie! Ma prawie 2 km długości, 26 m szerokości i 84 m wysokości. Łączy mój Brooklyn z Manhattanem, a pod nim płynie East River.  Składa się z 6 pasów dla samochodów, ale w Ameryce to żaden wyczyn:D 
Most do użytku oddano w 1833r., a macie prawo kojarzyć go z naprawdę wielu amerykańskich produkcji filmowych.
Ja teraz widzę go prawie w każdym filmie i za każdym razem chwyta za serce a i łezka się w oku kręci :)

A tak właśnie się on prezentuje, w dzień i w nocy :)





A tak prezentuję się ja na moście:D

A tutaj pierwsze skrzypce grają moje włosy <3 haha żartuję, Most Brookliński jest świetną bazą do podziwiania Dolnego Mangattanu.



To na nim można popodglądać ulicznych artystów, kupić tanie pamiątki i poobserwować turystów.

a tu już widoki nocą



kiedy ktoś setny raz robi Ci to samo zdjęcie i to zdziwienie, że wyszło...:D




A tak z Brooklyn Bridge wygląda M A N H A T T A N   B R I D G E 




Przechodząc z mojego Brooklynu na Manhattan wypadałoby zwiedzić cały Dolny Manhattan. 
Do boju Wakuło!

Zaliczyłam każdy parczek, fontannę, każdy skwerek, każdą dziurę jaką można było zaliczyć:D Jakkolwiek by to nie zabrzmiało:D

Fontanna:D

Fontanna z dupy strony:D

Neon, czyli jak łatwo nazwać coś sztuką współczesną.

Mapka mojego Dolnego Manhattanu

Tu byłam.
ja. Broadway. odrealnione. ale jednak realne



Słynny byku nie? Podobno najpopularniejszy byk na świecie.
Kazali mi z nim zrobić fotkę, to zrobiłam:)
Byk z Wall Street. (Charging Bull)
Został postawiony tam prawie 30 lat temu, nielegalnie bo w ramach performance'u uliczenego. Teraz jest symbolem nowojorskiej giełdy i jednym z miejsc najczęściej odwiedzanych prze turystów. Symbolizuje siłę i moc Amerykanów.

W sumie każdy chciał mieć z nim zdjęcie. Dlaczego?
Ano chodzi legenda, że każdego kto dotknie Byka z Wall Street czeka finansowy sukces. Nie wiem dlaczego ale trzeba dotknąć jego najbardziej intymnych części ciała. Ja nie wiedziałam i złapałam za rogi.
Nawet jeśli nie czeka mnie kasa, to może jakaś kolejna odważna podróż?

washington square-> łuk waszyngtona
Tutaj spotkalam na pozór menelnię. Ale od tej na pozór menelni nasłuchałam się miłych komplementów na swój temat. Np. Masz seksowny głos, ale nie martw się, nie jestem lesbijka:D
Amerykanie to naprawdę niesamowicie otwarci, wyzwoleni, sympatyczni ludzie! :)

Wystawy w Nowojorskich sklepach bywają interesujące.
W sumie wszystko potrafi być sztuką, jeśli ktoś ma wyobraźnię.

Broadway

Nie wiem czemu ale te żółte taksówki naprawdę mają coś w sobie
Takie rzeczy tylko w NYC. Niby muzeum a jednak sexshop.
i tak wyszłam z wypiekami na twarzy :D

Empire State Building

E M P I R E  S T A T E  B U I L D I N G - jeden z najbardziej rozpoznawalnych wieżowców i symboli całego kraju. Po zamachach z 11 września 2001 stał się ponownie najwyższym budynkiem Nowego Jorku. W całym kraju jest na 3 pozycji, Oficjalnie mierzy 380 metrów a z anteną na dachu- 443 metry. Ma 103 piętra i nie ma windy. Żartuję, jest wiele wind:D Należy do jednego z 7 cudów współczesnego świata. A tu zdjęcie z wewnątrz, z lobby.


W NYC nie ma barier. To że policja jeździ na koniu to wiem, ale że urządzają sobie krótkie pogawędki (relacja: koń z głową w autobusie- kierowca) to pierwszo widzę:D


R O C K E F E L L E R  C E N T E R

Nie wiedziałabym o jego istnieniu gdyby nie Przemek, który powiedział mi, że ma to miejsce na swojej liście zwiedzania. No a skoro ktoś ma, to ja też, wiadomo!:D (Pozdro Przemo!)

Generalnie pewnie bym to zauważyła bo to duże było, ale generalnie lepiej mieć coś zaplanowanego, niż nie wiedzieć, nie zaplanować i nie pójść:D

Więc.. Rockefeller Center  to kompleks 19 budynków komercyjnych między 48 a 51 ulicą. Zbudowany przez ... rodzinę dzianych Rockefellerów. Jest to największy tego typu kompleks budynków na świecie, ponieważ pokrywa łączną powierzchnię (uwaga!) 89 000 m2!

Obecnie Rockefeller Center określany jest mianem Narodowego Pomnika Historycznego, już od 1987r.

Jest naprawdę ogromny, wysoki, a na placu pośród innych flag znajduję się również i polska więc było mi bardzo miło z tego powodu :)

75 Rockefeller Plaza... w uuuuuuuj wysoka
Trzeba się nieźle nagimnastykować żeby zrobić fotę



Rockefeller Centre Atlas to jest


Lower Plaza przed Rockefeller Center


                       
A ten kościółek stoi tuż obok ale podobał mi się ;)
Radio City Music Hall
wujek google informuje: Po dekadach bycia miejscem premier filmowych oraz przedstawień scenicznych, Music Hall w 1979 roku stał się organizatorem szerokiej rangi wydarzeń kulturalnych. W okresie świątecznym odbywa się tu doroczny spektakl Radio City Christmas Spectacular, który od 70 lat jest tradycją teatru. Ogromna scena z charakterystycznymi windami i obrotnicami, przyciąga do Music Hall wielu artystów. Występowali w nim np. Frank Sinatra czy Madonna, a poza tym miały tu miejsce m.in. ceremonie rozdania nagród Grammy i Tony. Sala może pomieścić 6 tys osób!!

:)

Co wywiera duże wrażenie na turystach?
Co wywarło wrażenie również na mnie pomimo moich uprzedzeń?

T I M E S  S Q U E R E

To dziwne, ale w XXI wieku człowieka zaskakują bibloardy. Jesteśmy z każdej strony zawalani reklamami, spamami, wielkimi wystawami, a mimo to na Times Squre zostały zrobione trybuny by usiąść i móc podziwiać ten ogrom reklam właśnie.
Muszę jednak przyznać, robią wrażenie.
Tak jak w Wielkim Kanionie Kolorado głowę miałam zwróconą ku dołowi żeby móc wszystko podziwiać, tak w NYC chodziłam nieustannie z głową w chmurach! :)
Przewija się tędy 3 mln osób DZIENNIE, a rocznie turystów szacuje się na około 40 mln.!!
To najliczniej odwiedzana atrakcja świata!!!!
Times Squere to przeludniona, przepełniona dosłownie wszystkim ulica, a mimo to zachwyca.

NYC to miasto kontrastów.
Ale te kontrasty dadzą się lubić.
I wszędzie te żółte taksówki... ;))
Miodzio!











Panie tu czują się bardzo wolne:D

I są wszystkie postaci z bajek:D

Statuy Wolności robią sobie nawzajem fotki...

Właściwie każdy może być Statuą Wolności:D
Nawet jak nie chce..... :D
STATUA WAKUŁA




I na zakończenie... ;D



Nowojorskie Apple-  cale mieści się w podziemiach



Skoro przewinęły się już nam jakieś udawane Statuy-Wakuły, to pora na prawdziwą.
Ten jeden, magiczny, oryginalny symbol Nowego Jorku-

S T A T U A  W O L N O Ś C I

Statue of Liberty czyli Statua Wolności. Albo inaczej- Liberty Enlightening the World, czyli w przetłumaczeniu Wolność opromieniająca świat. Posąg ten, co ciekawe, należy do miasta Jersey City w stanie New Jersey. To symbol wolności Nowego Jorku i Stanów Zjednoczonych.
Został wzniesiony w latach 1884- 1886 jako dar narodu francuskiego upamiętniające przymierze obu tych narodów w czasie wojny o niepodległość.
Teraz uznawany jest za narodowy pomnik USA oraz wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Ciekawostki ciekawe:D

  • Statua ma prawie 50 m wysokości, a wraz z cokołem prawie 100, więc duża jest:D
  • Waży 229 ton! Więc lepiej żeby się  nie przewróciła:D
  • Szerokość w talii 11m, więc również kanon piękna to to nie jest :P
  • Konstrukcja stalowo- miedziana, ale w wyniku korozji okryła się patyną, dlatego jest zielono- niebieska.
  • W jej głowie jest taras widokowy, na który wchodzi się milionami spiralnych schodów:D
  • Autorem konstrukcji stalowej i podstawy był, uwaga.... Gustaw Eiffel!!
  • Statua stoi na zerwanym łańcuchu, w prawej ręce ma pochodnię a w lewej tablicę z napisem- 4 lipca 1776 r Dzień Niepodległości Ameryki.
Statuę Wolności można bliżej zobaczyć z rejsów. Przy okazji można podejrzeć Nowy York z dystansu, i cóż, nie traci.
NYC oferuje mnóstwo tańszych i droższych rejsów- ja wybrałam się w ten za darmoszkę :D

Foteczki:















C H I N A T O W N 

Jest wszędzie, więc w NYC też. Nie jest jakoś specjalna ale tak jak zawsze opłaca się wejść tam po pamiątki i lunch :)

Z drugiej strony, ciekawe jak przystrojone jest na święta, bo wydaje mi się, że zarówno Chinatown jak i cały NYC wygląda wtedy magicznie <3 :)







C E N T R A L  P A R K 

Najpopularniejszy nowojorski park będący oazą zieleni. Położony jest w centrum Manhattanu a zajmuje aż 341 ha powierzchni!
Budowa parku trwała 15 lat, a mimo to nie jest ze złota. Chodziło o to, że ogromnym wyzwaniem, było wybudowanie parku na bagnach! Zatrudniono więc do tego uwaga! 20 tys robotników!

Parczek jest urokliwy. Ludzie tu masowo biegają, uprawiają inne sporty, spacerują z dziećmi, malują obrazy, wylegują się na trawie. Tak podobało mi się leżenie w Central Parku na kocyku ukradzionym z samolotu... ;))







I to właśnie w tym parku usiadłam na ponad godzinę i delektowałam się najpiękniejszym rodzajem muzyki. Harmonią dźwięków, historią utworów, miłością rodziny, która to śpiewała. Muzyka klasyczna w starych murach pośrodku wielkiego Central Parku.
Pisałam o tym na facebooku, ale dla takich chwil naprawdę warto żyć. 
Dla tych małych, które przydarzają się ot tak, przypadkiem.
Zatrzymanie w zawirowanym świecie za darmo.
Bo przecież to my kreujemy nasze życie.
A moje wybory? Cóż, jakaś niewidoczna Ręka mnie do tego miejsca jednak przywiodła. :)










S O H O

Soho to jedna z dzielnic Manhattanu. Jej nazwa pochodzi od miejsca położenia South of Houstron Street. 
W latach 60. Soho było dzielnicą awangardowych artystów. Organizowano tu wieczory poezji, happeningi i performance.
W latach 70. Soho było centrum awangardowego jazzu. 
W międzyczasie stało się dzielnicą mieszkalną dla zamożnych nowojorczyków. Jest tu cała masa galerii sztuki awangardowej i antykwariatów (!) :)

Co charakteryzuje Soho? Z czego kojarzymy?
Oprócz tych pięknych budyneczków i klimatycznych uliczek to jeszcze z obecności drabin na domach.
Byłam tam wieczorem, zdjęcia są ciemne, ale zwróćcie uwagę. 





I jakże awangardowy placyk zabaw na Soho idealnie komponujący się w otoczenie :)
Tylko nie wiem czy dzieci podzielają entuzjazm architektów.



W A L L   S T R E T T

Wall Street to mała uliczka w południowej części Dolnego Manhattanu. Było pierwszym miejscem gdzie na stałe zadomowiła się Nowojorska Giełda Papierów Wartościowych.

Na ten ulicy są wszystkie główne instytucje finansowe USA: Nowojorska Giełda Papierów Wartościowych, Amerykańska Giełda Papierów Wartościowych, Nowojorska Handlowa GPW, Nowojorska Komisja Handlu itp itd. Wszystko jednym słowem co wiąże się z grubą kasą.

Amerykanie mówiąc Wall Street często mają na myśli cały amerykański rynek finansowy, a nie tylko tą daną ulicę.

I tu nagrywany był film Wilk z Wall Street, więc też fajnie było tam być :)



Jak Wall Street to i kasa

O tak wygląda ta ulica o tak!


M E M O R I A L E

Ok. I teraz najważniejsze i zarazem najtrudniejsze, dlatego jest ostatnie.
To co opisane jest niżej, i to co widzicie na zdjęciach, wzruszyło mnie do łez.
Ja, taka niewrażliwa i twarda, ale oglądając wraki różnych maszyn i cząstki zburzonego World Trade Center byłam skłonna ryczeć z bezsilności i zła, które nas otacza.

World Trade Center (WTC) po polsku Światowe Centrum Handlu- to kompleks 7 budynków, w tym Twin Towers, czyli dwie bliźniacze wieże, których już nie ma. Było centrum biznesu, zatrudniało aż 25 tysięcy osób. Zostało zniszczone 11 września 2001 roku w wyniku zamachu terrorystycznego przeprowadzonego przez Al- Kaidę.


Te dwie bliźniacze wieże przez dwa lata od ukończenia były najwyższymi budynkami na świecie. Mierzyły około 417 metrów, z antenami prawie 530. Miały 110 pięter...

Teraz jest tam Muzeum upamiętniające to co się stało oraz posiadające eksponaty zebrane po zamachu. Zatykają. Nie ma się co rozpisywać. Zatykają. 

Zbudowano tam Memorial 9/11 w formie kwadratu-wodospadu. Umieszczono tam nazwiska wszystkich ofiar tej katastrofy. 
Nie muszę mówić, że jest tam mnóstwo turystów.

Same "atrakcje" są dość drogie, do każdego budynku obowiązują oddzielne bilety, ale z drugiej strony, jak przejść obojętnie obok takiej tragedii. 






Ocalałe drzewo.















Wóz strażacki. Był.



I tak to Kochani, w Nowym Jorku moja 4-miesięczna przygoda dobiegła końca.
Czy było warto?
OCZYWIŚCIE.
Najlepsze w życiu rzeczy to te, których nie planujemy.
Ja tego nie planowałam a wyszło pięknie.
Teraz trzeba się statkować podobno, tak krzyczą media, ale to co przeżyłam zostanie ze mną i we mnie.

Polecam Wam wszystkim podróże. Nic tak bardziej nie kształci, i merytorycznie i praktycznie, bo siłę charatkeru i hart ducha, który wyrobił się we mnie przez 4 miesiące jest nieoceniony. No może nie dla przyszłego męża:D



Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za tak liczne odwiedzenia mojego bloga.
Jesteście hm.... zajebiści! I co tu kryć!
Pisanie dla Was było nieocenioną przyjemnością!
Mam nadzieję, że i dla Was czytanie tego nie było męką przez krzyż:D
Kocham, zawsze jestem,
Wasza Karola:)
Czy tam, jak już się utarło na tym blogu - Wakuła:D
Albo ładniej- POLKA W MIAMI  <3







L O T  P O W R O T N Y












Po kilkunastu godzinach wylądowałam w Polsce.
Jest dobrze.
Dobrze jest.