piątek, 7 sierpnia 2015

Rozdzial VI. Dzien wolny a znowu pod gorke?

Znowu pod gorke? Nie no Wakula, szczescia to Ty nie masz. Pierwszy dzien wolny zmarnowany calkowicie. Jest prawie 16 a nie zdolalam zrobic nic ze swojej porannej listy obowiazkow. Potem mialam jechac cos pozwiedzac, no ale tak sie nie stanie.

Wstalam o 7 pelna checi do zycia i dzialania, pomimo ze goraczka, ze katar i ze masakra. To jednak to swiatelko w tunelu (albo to slonko budzace mnie co swit) kazalo mi wstac o 7, zjesc sniadanie i ruszyc w miasto. Ruszylam i jestem do teraz. Coraz bardziej zla. Probowalam dzis spieniezyc swoj czek, i w koncu kupic bilety lotnicze, ktore drozeja z dnia na dzien. Okazuje sie ze wyplacenie pieniedzy i przeslanie je na konto dolarowe Alior Banku jest niewykonalne. Otworzenie nowego konta w jakimkolwiek banku na 2 miesiace jest niewykonalne. Wyslanie pieniedzy na polskie konto i ponowne jego przewalutowanie na $ jest niewykonalne. W kazdym z miejsc tlumaczylam co chce zrobic, po co i dlaczego, na jak dlugo i gdzie, w jakim celu, uzytku i za ile. Sto milionow pytan, miliard odpowiedzi, zero rozwiazan. O godzinie 15 wspaniala kobieta z marketu w koncu znalazla dla mnie rozwiazanie. Bede miala swoja kase na koncie w przeciagu 10 dni, ale co z tego skoro od wczoraj wybrane przeze mnie bilety podrozaly o 50?$ Wrrr.... O tak, jestem zla!

A teraz? Teraz siedze sobie w bibliotece. Chcialam zaktualizowac telefon, zeby zaczal dzialac troszke lepiej niz ostatnio, przestal sie wieszac, umierac kiedy nie trzeba, i otwierac trylion aplikacji kiedy spie. No i ja, kompletna noga technologiczna, pobralam nowa wersje oprogramowania, ktorej
po 1. nie umiem obsluzyc
po 2. zmienil sie wyglad wszystkich okien, menu, aplikacji, wiec bladze jak sierota
po 3. teraz telefon nie czyta mi karty SD a co za tym idzie nie moge wlaczyc polowy aplikacji, wszystkich zdjec, muzyki i dokumentow
po 4. mam nadzieje ze 4 punktu nie znajde bo nie chce dostac ataku paniki w bibliotece!
Mam zlyyyyyyy dzien!

Wieccc. co by tu Wam ... O wstawie kilka zdjec, to bedzie bardziej pozytywnie. Kilka dni temu bylam na Key West again, wiec zaraz poszukamy jakichs foteczek:)
Ale czuje niedosyt, chce przekazac cos wiecej, niz moj wisielczy humor...
Juz wiem. Pilam dzisiaj niebiaaaaaanska kawe. Ice Coffe z mlekiem kokosowym. Kocham mleko kokosowe <3 Wy tez kochajcie :D

To jest Danielle! Pracuje w biurze i plynie w niej troche polskiej krwi. Dlatego jest zajebista :)
O Boze, mam nadzieje ze to nie jest przeklenstwo i nie zablokuja mi konta :D


To jest Christine. Pracuje z dzieciakami i jest fajna:D


To jest dragon fruit. Wyglada zajebiscie a smakuje troche jak nasze kiwi ale jest bardziej delikatne w smaku no i na pewno nie kwasne.


To jest kokos;D Woda kokosowa jest pyszna a sam ten kokos wlasciwy, ten bialy (:D) juz nie. Ale znalazlam ludzi, ktorzy to lubia i byli wniebowzieci;D


To ja:D


To ja i jeden z moich szefow:D


To jelen:D Mamy mnostwo jeleni na campie, sa bardzo fotograficzne, ale preferuja zdjecia od dupy strony:D (Dupa to slowo potocznie uzywane, moze nie zablokuja:D)




To jest Danielle i Greer. Naprawde spotykam tu swietnych ludzi :) Najgorsze jest to, ze mowia, ze jestem sweet. Kto jak kto ale ja nie jestem sweet! Duuuh! :D

A teraz kilka troche innych mieszanych zdjec, ktorych jeszcze nie wstawialam, oh yeah bro!
PS. I od razu poprawia mi sie humor. Moze nie bedzie az tak zle:)

Zeglowanie w SeaCamp!







To tak pozaglowane:) Dobrze, ze nie ma zdjec po! :D

A tu kilka zdjec z Key West again:






To ten punkt 90 mil do Kuby, o ktorym wspominalam w poscie opowiadajacym o Key West:)

W Key West jest polski market!! I mozna tam zjesc pierogi i schabowego!!! I cieszy sie dobra slawa. Niestety czesc gastronomiczna byla juz zamknieta, ale kabanosa i princesske kupilam:D 


Be Polish, eat pierogi :D



Kolejnego dnia poranek zaczal sie tak. Kabanos, princeska i Wysokie obcasy. Bo kto bogatemu zabroni?:D

Ps. Zapomnialam sie pochwalic! Kilka dni temu bylam  w amerykanskim kinie w Key West i widzialam najnowsze Mission Impossible. Wiec w moim przypadku wszystko jest possible:)

Kocham Was bardzo! Lubie do Was pisac, naprawde od razu poprawil mi sie humor. Trzeba myslec pozytywnie wiec moze cos dobrego wyniknie z tego ze tych biletow nie kupilam i nie zalozylam konta . Pewnie tak jest, ze ktos czuwa nad moimi poczynaniami i steruje mna w dobrym kierunku a ja jak ten zagiel ciagle pod wiatr, nie z wiatrem :D

W koncu wstawilam Wam troche zdjec. Wiec nie dziekujcie, tylko posmiejscie sie troche z tej Wakuly na zadupiu, bo Miami to to nie jest, i wspomijcie mnie w wieczornej modlitwie:D

Ahooooj Polsko <3
Caluje mocno!

Ps. Mamus jak to czytasz, jeszcze raz WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!! <3 <3 <3




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz